Na pytanie: jak starzeje się wino prosta odpowiedź brzmi – żywe, proste wino dość szybko, natomiast utrwalone wino prawie wcale. Wbrew powszechnie panującemu przekonaniu tylko niewielka liczba win starzeje się wolno oraz nadaje się do długiego przechowywania. Są to wina najwyższej klasy.
fot. Adobe Stock Chociaż całkiem niedawno stuknęła mi osiemnastka, mam już za sobą trudne doświadczenia. A to wszystko przez moich rodziców! Jestem wychuchaną i wypieszczoną jedynaczką. Przez wiele lat, odkąd tylko sięgnę pamięcią, mój dom stanowił bezpieczny azyl, pełen miłości, wzajemnego poszanowania i zrozumienia. Rodzice zapewniali mi dobre życie i chronili przed wszystkimi ciemnymi stronami rzeczywistości. Długo uważałam, że egzystencja na tym świecie to pasmo samego powodzenia i szczęścia… Początek kłopotów Jednak raptownie coś zaczęło pękać w naszej rodzinie i zauważyłam rysę na nieskazitelnym, jak do tej pory, życiu rodzinnym. Mama nigdy nie pracowała zawodowo, zajmowała się domem i moim wychowaniem. Zawsze była pogodna i radosna, a uśmiech nie schodził jej z twarzy. Często powtarzała, że czuje się kobietą spełnioną i niczego więcej od życia nie oczekuje. Kiedy zaczęłam dorastać, trochę się dziwiłam mamie, że satysfakcjonowała ją praca w domu. W końcu była po wyższych studiach, zdolna i inteligentna, nie potrafiłam więc pojąć, czemu nie podjęła pracy zawodowej. Jednak ona zawsze twierdziła, że tak jest dobrze, bo ja i tato jesteśmy dla niej wszystkim. Ojciec pracował za nich oboje, od rana do nocy i niekiedy w weekendy i praktycznie był gościem w domu. Prowadził wraz z wieloletnim przyjacielem firmę projektową. – To co innego niż etat w jakimś zakładzie pracy… – powtarzał. – Żeby utrzymać się na powierzchni, trzeba naprawdę ostro zasuwać. Nie ma czasu na nudę, czy jakieś nieistotne dyrdymały! A na dobre imię firmy pracuje się najczęściej latami… Zapamiętaj, Justyna… Może ty w przyszłości przejmiesz naszą firmę? Pokiwałam głową, zamyślona. Po ukończeniu liceum zamierzałam studiować architekturę, więc kto wie? Ojciec był człowiekiem nieco zasadniczym i poważnym, jak mi się wydawało, lecz zawsze można było na nim polegać. Nigdy nie rzucał słów na wiatr i gdy coś obiecał, ze wszech miar starał się to spełnić. Kusząca asystentka Sytuacja w domu uległa radykalnej zmianie, kiedy ojciec zatrudnił w firmie nową samego początku mi się nie spodobała! Była młoda, świeżo po studiach i niezwykle atrakcyjna. Wysoka, o nienagannej figurze i długich jasnych włosach. Ubierała się dość oryginalnie, ale z zachowaniem pewnej dozy klasycznej elegancji. Ojciec zapewne szybko uległ jej urokowi, bo pokonała kilkunastu kandydatów na to stanowisko pracy. Od tej pory Bogna wdarła się do naszego życia i zajęła w nim istotne miejsce. Przede wszystkim ojciec stale o niej mówił i kazał mi brać z niej przykład… Wkurzało mnie to okropnie, no i mamę też denerwowało. Ledwie przychodził z pracy i zasiadał do kolacji, dowiadywałyśmy się, co Bogna tego dnia powiedziała, co myślała i jak świetnie wykonywała powierzone zadania. Chodzący ideał! – Ciężkie życie miała ta nasza Bogna… – opowiadał z przejęciem. – A wyszła na ludzi… Wszystko zawdzięcza sobie samej. W niczym nikt jej nigdy nie pomógł… Matka prędko ją osierociła, a ojciec miał co innego w głowie niż wychowanie córki… Gdy Bogna skończyła osiemnaście lat, wyjechała z rodzinnego miasta… Mama usiłowała przerwać mężowski wywód, ale ojciec zbywał ją półsłówkami i wracał do opowieści o trudnym życiu Bogny. Co nas to obchodziło? Nie lubiłam tej dziewczyny coraz bardziej. Mama jakoś przygasła, czułam jej żal i niechęć do Bogny. Między rodzicami pojawiło się napięcie, a z czasem przyszły nieporozumienia. – Widać, my już nie jesteśmy dla taty takie ważne, Justyna – żaliła mi się któregoś dnia mama. – Teraz Bogna wystarcza za nas obie… – Nie mów tak, mamo – odparłam. – Bogna jest ojcu potrzebna w pracy, a my w domu… Mama jednak tylko pokręciła głową. – Wiem swoje, córeczko… Kryzys małżeński Nastały ponure dni, pełne niewypowiedzianego żalu i wzajemnych pretensji. Ojciec zaczął wracać jeszcze później z pracy i często nie jadał nawet z nami kolacji. Wiedziałam, że dzieje się coś niedobrego. Przeczuwałam, że winę za to ponosi Bogna. Owinęła sobie tatę dookoła małego palca i robiła z nim, co chciała. W naszym domu po prostu niedobrze się działo… Czułam to przez skórę. Wtedy mama też zaczęła znikać z domu, a kiedy zdarzało się to coraz częściej, zaczęłam podejrzewać, że kogoś poznała. W krótkim czasie moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Nikt już na mnie nie zwracał uwagi i miałam wrażenie, że zupełnie przestałam liczyć się dla rodziców. Siedziałam sama w pustym domu i nie wiedziałam co robić, żeby wszystko było jak dawniej. Któregoś popołudnia wybrałam się na spacer i niespodziewanie zobaczyłam mamę z innym facetem. Szli sobie spokojnie, a uśmiechnięta mama coś mu opowiadała z przejęciem. Gdy przyjrzałam się jej uważnie, zauważyłam, że wygląda jakoś inaczej… Fajnie ubrana, z obciętymi na krótko włosami i błyskiem zadowolenia w oku. Ciekawe, kiedy była u fryzjera? Pewnie tego dnia z rana, żeby spodobać się swojemu nowemu facetowi… Dosłownie mnie zamurowało i stałam jak słup soli, aż zniknęli mi z oczu… Byłam w szoku. Poczułam się opuszczona i zdradzona. Po prostu nikomu nie byłam już potrzebna, ani nikt mnie nie kochał. Nawet nie pamiętam, jak dotarłam do domu. Usiadłam na kanapie, a łzy niczym groch kapały mi na spodnie, w gardle czułam nieznośny ucisk. Przyzwyczaiłam się do tego, że taty nigdy nie ma w domu. To nie było niczym nowym, tak było od dawna. Najbardziej jednak bolała mnie zdrada mamy. Jak dotąd, była moją najlepszą przyjaciółką i spędzałyśmy ze sobą mnóstwo czasu. Razem chodziłyśmy na zakupy i do kina, słuchałyśmy muzyki, oglądałyśmy telewizję. Widać tak niewiele to wszystko dla niej znaczyło, skoro znalazła sobie przyjaciela… Ucieczka Podjęłam decyzję. Postanowiłam napisać do nich list pożegnalny… „Nie mogę już tego wszystkiego wytrzymać, bo zupełnie o mnie zapomnieliście… Macie teraz swoje życie, a ja zostałam sama. Nie będę więcej wam przeszkadzać. Żegnajcie. Justyna” Położyłam kartkę w kuchni na stole, wzięłam trochę pieniędzy i wyszłam z domu. Nie wiedziałam dokąd pójść, ani co dalej robić, ale chciałam im napędzić trochę strachu, gdy wrócą do domu i mnie nie zastaną. Niech mają za swoje! Długo włóczyłam się po mieście, aż zrobiło się całkiem ciemno. Zerknęłam na zegar w telefonie, wskazywał dwudziestą drugą, gdy wyłączyłam aparat. Już było kilka nieodebranych połączeń od rodziców. Dobrze im tak! Ja też długi czas się o nich martwiłam… Nagle stanęłam przed drzwiami jakiegoś pubu i postanowiłam wejść do środka. Uderzył mnie zaduch, dym z papierosów drażnił oczy. Jednak to mnie nie zraziło i zajęłam miejsce przy barze. Zamówiłam sobie piwo. Dotychczas nie piłam prawie alkoholu, lecz tamtego wieczoru piwo było tym, czego potrzebowałam, a przynajmniej tak mi się wydawało. Łapczywie opróżniłam pierwszą butelkę. Po chwili poprosiłam o kolejną. Od razu zrobiło mi się lepiej i pomyślałam z zadowoleniem, że miałam dobry pomysł z wyjściem z domu. Rozejrzałam się po wnętrzu lokalu. Wielu młodych ludzi siedziało przy piwie, rozmawiając z ożywieniem. Nikt nie był tu sam i zrobiło mi się trochę przykro, lecz tylko na chwilę. Alkohol zrobił swoje, i zaczęło mi przyjemnie szumieć w głowie. Gdy sięgnęłam po kolejne piwo, przysiadł się do mnie jakiś chłopak. – A co tak samotnie? – zapytał. – Taka ładna dziewczyna… – Bo tak mi się podoba… – skwitowałam. Dokładnie nie pamiętam, ile czasu minęło, ale zachciało mi się strasznie spać. Było mi zupełnie obojętnie gdzie, byle tylko zasnąć. Ten chłopak, Jacek, zamówił taksówkę i długo jechaliśmy. Kiedy wysiadłam z auta zrobiło mi się niedobrze i zaczęłam wymiotować. Trwało to długo, aż zupełnie opadłam z sił. – Co z tobą? – zapytał Jacek. – Raczej nie jesteś przyzwyczajona do alkoholu, prawda? Ile ty w ogóle masz lat? – Nieważne. Chcę do domu… – Wejdźmy na górę, tutaj mieszkam… – powiedział chłopak. – Przekimasz się i rano wrócisz sobie do domu. Nie bój się mnie… OK? – Dobra – odparłam zrezygnowana, było mi wszystko jedno. Kiedy się obudziłam bladym świtem, leżałam na wersalce w obcym mieszkaniu. Nie mogłam ruszyć głową, miałam w niej ołów. – Jasna cholera! – jęknęłam. Po chwili pojawił się przy mnie Jacek i spojrzał z zatroskaniem. – No i, księżniczko? Po co było tyle pić? – Nigdy nie piję… – przyznałam ze wstydem. – To był pierwszy i ostatni raz… Ogarnęłam się trochę w łazience i postanowiłam wrócić do domu. Całe szczęście, że trafiłam na takiego kolesia jak Jacek, bo inaczej moja przygoda mogła zakończyć się dużo gorzej… Na koniec podziękowałam mu i przeprosiłam za kłopot, a on zapisał mi swój numer telefonu na małej karteczce. Taksówką pojechałam do domu, gdyż nieopatrznie wylądowałam w dość odległej dzielnicy naszego miasta. Rodzice odchodzili od zmysłów, gdy wreszcie pojawiłam się w drzwiach… – Mój Boże, Justyna! – wykrzykiwali na przemian, tuląc mnie do siebie. – Jak mogłaś nam to zrobić?! My tu szalejemy ze zdenerwowania! Gdzie byłaś?! Wzruszyłam ramionami gwałtownie wyrywając się z objęć i powlokłam do swojego pokoju. Musiałam się przespać, bo dalej czułam się bardzo źle. Spałam cały dzień, a noc przesiedziałam przy komputerze, zdrzemnęłam się ponownie dopiero nad ranem. Zaskakujące wnioski Następnego dnia była niedziela i gdy otworzyłam oczy, usłyszałam ciche głosy rodziców dochodzące z kuchni. Nastawiłam uszu. Rozmawiali o tym, że w ostatnim czasie bardzo oddalili się od siebie i zaniedbali przez to swoje jedyne dziecko, które tyle przez nich wycierpiało… Potem mama powiedziała, że nasza rodzina jest dla niej najważniejsza, a tato dodał, że będzie się starał więcej przebywać w domu. Zgodnie doszli do wniosku, że muszą odbudować nadszarpnięte zaufanie i naprawić to, co mogli łatwo zniszczyć… Coś takiego! Jaka zmiana! Byłam szczerze zdumiona, ale podsłuchiwałam dalej… Ojciec przekonywał potem mamę, że nigdy nic go nie łączyło z Bogną. – Chciałem tylko jej pomóc, zrozum Krysiu… – mówił. – Miała takie trudne życie! A to zdolna dziewczyna… Zresztą poznała fajnego chłopca, grafika komputerowego i rozpatruję przyjęcie go do pracy w firmie. Zamilkli na chwilę, a potem odezwała się mama. – Tak się bałam, że Justynie coś się stało! Nie sądziłam, że aż tak przeżywała nasz małżeński kryzys… Jaka musiała być nieszczęśliwa i zagubiona, skoro taki list napisała… Biedne dziecko! Od tego czasu w naszej rodzinie wszystko zaczęło zmieniać się na lepsze. Później mama opowiedziała mi o tym facecie, z którym ją widziałam… To był jej dawny kolega, jeszcze z czasów studenckich i łączyła ich jedynie przyjaźń… Z Jackiem, który zajął się mną, gdy tak lekkomyślnie upiłam się w pubie, spotykam się prawie codziennie. Do dziś cierpnie mi skóra, gdy pomyślę, co mogłoby się ze mną stać, gdybym go tam wtedy nie spotkała. Okazało się też, że Jacek studiuje architekturę na politechnice. No cóż, architektura chyba rzeczywiście jest moim przeznaczeniem i przyszłością… Jednak najważniejsza jest ma dla mnie rodzina i to nigdy nie ulegnie zmianie… Czytaj więcej prawdziwych historii:Mój mąż tak zabalował na pępkowym, że zapomniał odebrać mnie ze szpitalaPrzez koronawirusa drugi raz musiałam odwołać wesele!Ukochany nie powiedział mi, że w wieku 19 lat został ojcemMąż zdradzał mnie nawet na kwarantannie
Stare Dobre Małżeństwo - Najeli Gdy mówię - Meksyk To jesteś ty - Najeli Gdy myślę - Cancun Najpierw ty się zjawiasz Do Tulum przybywasz Na morskich falach Córko wodza Majów A może córo. Stare Dobre Małżeństwo - Tu asfalt się kończy Tu asfalt się kończy A zaczyna blues Na płocie list gończy I po prostu luz A termometr w
Stare Dobre Małżeństwo – Jak 408 25 6 14 listopada 2017 Tym razem szczególne pozdrowienia dla fanów SDM. 62 komentarze rudawka Cudne manowce.......❤❤....Prawdziwa uczta poetycka.....❤❤ Odpowiedz Ocena 6/6 we wrześniu 2019 sabinaszymczak Dziekuje Ci za dedyk i za superrrrrrrrrrrrr wykonanie tego utworu -zapraszam do moich nagran.................. Odpowiedz Ocena 6/6 w grudniu 2017 obcy123 Plus pięknie Panie Waldek... super.. po prostu bomba ! +2 Odpowiedz Ocena 6/6 w listopadzie 2017 orion133 Plus @obcy123 Dzięki serdeczne bo miałem obawy, że może być niewypał. +1 Odpowiedz w listopadzie 2017 concordia Od niedawna poznałam repertuar SDM.. I zachwycilam. . Waldku pięknie wpasowalas się w tę nutkę. . Słuchałam z przyjemnością. . Pozdrawiam serdecznie dobrej nocy. 🎶☺🌛 +1 Odpowiedz Ocena 6/6 w listopadzie 2017 orion133 Plus @concordia Dziękuję Ci Alu za miłe odwiedziny. U Ciebie zawsze mogę liczyć na ciepłe słowo. Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocy. +1 Odpowiedz w listopadzie 2017 jokos Cudna piosenka cudne wykonanie +1 Odpowiedz Ocena 6/6 w listopadzie 2017 edytalenkowska Plus ......piosenka jak na miarę szyta...........delikatnie.........kojąco............🙂 +1 Odpowiedz Ocena 6/6 w listopadzie 2017 orion133 Plus @edytalenkowska To miłe, że do mnie zajrzałaś Edyto. Pozdrawiam serdecznie. +1 Odpowiedz w listopadzie 2017 orion133 Plus @isingmen Dziękuję, że wysłuchałeś Adamie i życzę udanego dnia. Odpowiedz w listopadzie 2017 Brak komentarzy
[Chords] C X 3 2 0 1 3 Em7 0 2 2 0 3 0 Csus2 X 3 0 0 1 3 [Intro] G C G [Verse 1] Em7 Jest tyle ciepła Bm C G W twym głosie - miła Bm Że nawet lodowiec C Csus2 C Csus2 C Csus2 C Z torbami byś puściła Bm Jest tyle wiary Em7 W twej duszy - droga D Dsus2 D Że Ocean Spokojny C G C G Boso przejść byś mogła [Verse 2] Em7 Jest tyle żaru Bm
Stare Dobre Małżeństwo . Opublikowano w Teksty - Stare Dobre Małżeństwo Z podwórka Stare Dobre Małżeństwo Orzech starzeje się po włosku D fis G A jest twardy - lecz jednak do zgryzienia h h7 G A zielone krople jego oczu h A G fis już mało mają do patrzenia G A D sąsiadka mruga do mnie często to tik co został jej z małżeństwa a mąż pijany suszy się na sznurze już wkrótce przyjdą znowu święta wisi też dywan co latać zapomniał prezent od teściów - wierny pies sierść mu się jeży już niegęsta rzadkim wzruszeniom szkoda łez tu trzeba twardo - jak ten orzech niech nie pomyślą nic sąsiedzi z dywanu lecą chmury kurzu to może w nim złe licho siedzi?
Modlitwa końca mojego wieku tekst. Ty, który śmieszne kawki nauczyłeś latać; Ty, który jesteś z tego i nie z tego świata, Uchowaj dzisiaj od nienawiści. Moje serce, moje oczy, moje myśli. Ty, który stworzyłeś jaśminu gałązkę; Ty, który orzech włoski zawiązujesz w piąstkę, Zachowaj dzisiaj od nienawiści. Moje serce, moje
S, Stare Dobre Małżeństwo Stare Dobre Małżeństwo - Do przyjaciela Przyjacielu serdeczny, od brata mi bliższy Od krwi mej droższy, która jest Twoją krwią. Kiedy przyjdziesz mnie wydać, nie całuj jak Judasz. Miej wtedy w rękawie długi, ostry nóż. I nie wahaj się wcale, nie chcę, aby motłoch Zanim mnie uśmierci pluł i policzkował Już teraz Ci wybaczam i błagam Cię o to. Ucisz nożem moje głupie serce, pchnij raz, a mocno. S, Stare Dobre Małżeństwo Stare Dobre Małżeństwo - W nicość śniąca się droga Poistniały czerwienie na niebiosów uboczu Poistniały dla nikogo samym sobie raczej wbrew I nie umiemy powiedzieć skąd uległość mych oczu Tym zarysom drzew na chmurze trzebaż oczom takich drzew Wiem że muszę wypatrzeć w nicość śniącą się drogę Odchodzimy gdzieś co chwila i co chwila brak nam lic I nie mogę cię pieścić i pieścić nie mogę S, Stare Dobre Małżeństwo I jeżeli spontaniczna to rzecz I jeżeli oczywista to rzecz I jeżeli naturalna to rzecz Weź To co się tu daje W imię słońca S, Stare Dobre Małżeństwo Stare Dobre Małżeństwo - Tak Tu i tam, i tam, i tam, i tu Tam i tu, i tu, i tu, i tam Tam i jeszcze tam, i jeszcze tu Tu i jeszcze tu, i jeszcze tam Tu i jeszcze tam Tam i jeszcze tu Tu i jeszcze, jeszcze tam Stare Dobre Małżeństwo
SoW3lA. 341 244 435 25 461 287 68 149 238
stare dobre małżeństwo orzech starzeje się po włosku